Kilka osób zainteresowało się jak można chorować bez
brania jakichkolwiek lekarstw, więc postanowiłam napisać o tym
krótkiego posta.
Tylko jak to teraz o tym napisać, żebyście nie wzięli mnie za
wariatkę, która przy przeziębieniu i grypie, jak ma katar, czy kaszel, a
nawet wysoką gorączkę nie bierze żadnych aptecznych specyfików i
antybiotykom mówi stanowcze NIE. A może niektórzy z
Was też tak robią jak ja? :)
Może zacznę najpierw od tego, co robię, gdy jestem chora,
a potem napiszę dlaczego tak robię i nie biorę leków.
Przede wszystkim przy chorobie należy się porządnie wypocić ;)
Ja ubieram gruby szlafrok, grube skarpety i daje nura pod
kołderkę. Koniec :)
Przy wysokiej gorączce robię sobie zimne okłady na czoło,
można też schłodzić stopy, aby ściągnąć tam ciepło z głowy.
Przy suchym kaszlu można pić macerat z ziela prawoślazu
(1 czubatą łyżkę zalać szklanką gorącej wody i pozostawić do
naciągnięcia przez 6 godzin, ja robię cały termos i zostawiam na
noc, piję następnego dnia). Dzięki temu kaszel zmieni się w
wykrztuśny, czyli ten lepszy :) Można też płukać gardło wodą z
łyżeczką soli, pić gorącą herbatę z miodem.Można też robić
sobie inhalacje. O tym jak ważny jest sen nie muszę chyba
wspominać :) I to chyba tyle, po prostu odchorowuję swoje.
A dlaczego nie biorę żadnych Ferwexów, Gripexów, Cholinexów i
innych -exów i dlaczego jest to lepsze dla naszego zdrowia?
Po odpowiedź na to pytanie odsyłam Was do tych artykułów :)
Leczenie chorób infekcyjnych
Grypa czy przeziębienie
Wiem, że większość ludzi zażywa leki, aby szybciej
wyzdrowieć, bo nie może sobie pozwolić na chorobę,
bo trzeba iść do pracy, bo to jest męczące, a gorączka
osłabia i przeraża, ale dzięki temu, że choruję bez medycznych
wspomagaczy, mój organizm jest silniejszy.
Po to matka natura obdarzyła nas systemem odpornościowym,
żeby dla nas walczył i nas oczyszczał.
Pierwsze takie chorowanie było ciężkie, ale z każdym nastepnym
było coraz lepiej i szybciej dochodziłam do siebie.
Teraz grypa trwa u mnie 3 dni, ostatnio dostałam katar w
sobotę wieczorem (w moje urodziny :( ) , lało mi się strasznie z nosa,
że na noc musiałam sobie zrobić "koreczki", żeby jakoś spać,
a w poniedziałek po południu było już po wszystkim.
Kiedyś strasznie dokuczało mi gardło, jak miałam kaszel, to zawsze trwał
miesiąc, a piłam syropy, ssałam tabletki i nic nie pomagało.
Kiedy przestałam tak robić, gardło bolało mnie bardziej niż kiedykolwiek
i lekarz przepisał mi antybiotyk, który miałam brać przez 3 dni.
Nie wzięłam go, a po 3 dniach gardło samo przestało boleć i od
tamtej pory już mi nie dokucza - mój organizm sam dokonał w nim
sporej naprawy, powymieniał wszystkie wadliwe komórki na nowe :)
Wzięłam się również, za oczyszczanie organizmu z toksyn,
ale o tym może kiedy indziej... :)
Ot taki post o tym, że choroba, choć nie przyjemna, to wcale nie taka zła :)